Zagraniczne wyjazdy kamperem
Do tej pory busik za granicą był tylko dwa albo trzy razy. Ze mną, rzecz jasna, bo z poprzednimi właścicielami to nie wiem, ile razy przyszło mu opuszczać Polskę.
Pierwszy raz to wyjazd na Słowację w 2006 r. W zasadzie trudno to nazwać wyjazdem, bo pojechaliśmy wtedy do Korbielowa i granicę przekroczyliśmy na kilkanaście minut. Ale co by nie mówić, bus był za granicą.
Drugi wyjazd zaliczyliśmy z Tomkiem, kiedy pojechaliśmy na Litwę w 2009 r. Trzeci wyjazd zagraniczny trafił się w tym samym roku, chyba nieco ponad miesiąc później, gdy jeździliśmy po Dolnym Śląsku i trafiliśmy do Czech.
Korci mnie, by się zapisać na wyprawę Busami na wschód 2011, ale nie wiem, czy w tym roku znajdę dość czasu na taki wyjazd. Przede wszystkim szykuje mi się budowa domu na działce w wakacje lub jesienią, więc pewnie z kempingiem się blisko zaprzyjaźnię w tym właśnie okresie…
Raz na jakiś czas myślę sobie, że fajnie byłoby pojechać gdzieś bez kampera, nocować w hotelu. Wystarczy tylko znaleźć jakieś opinie o hotelach Berlin czy w dowolnym innym mieście (choć akurat do Berlina to mnie z busem nie wpuszczą, bo nie spełnia pewnie żadnych norm dotyczących składu spalin), a potem zarezerwować hotel i lecieć. No właśnie, bo jaki jest sens telepania się kamperem przez pół Europy żeby tylko zanocować w hotelu?
A na razie bus nie jeździ, bo nie ma wody w układzie chłodzenia, więc sam nie wiem, jak to z tymi wakacjami będzie…
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy!