Powoli dojrzewam do zakupu opon zimowych
Dziś mój samochód do jazdy codziennej (daewoo lanos) nie odpalił. Przy temperaturze -6,6C akumulator nie dał rady zakręcić rozrusznikiem dostatecznie szybko. Musiałem więc przesiąść się do samochodu weekendowego (czyli właśnie VW T3). Ten z kolei odpalił bez kłopotu. Przekręciłem kluczyk, odczekałem 20 sekund na rozgrzanie świec, włączyłem rozrusznik, zaskoczył od razu. Zaraz zgasł, bo nie wcisnąłem gazu, ale za drugim razem już pracował bez przeszkód. I tak zamiast pojechać na dworzec lanosem, pojechałem kempingiem.
Miałem tylko trochę kłopotu z odśnieżeniem szyb, bo gdzieś zgubiłem szczotkę ze skrobaczką i musiałem się męczyć małą skrobaczką z lanosa…
Potem jeszcze miałem problem z podjechaniem pod krawężnik na parkingu pod dworcem. Akurat trafiło mi się takie miejsce, w którym zaczyna się zatoczka i krawężnik nie jest równolegle do ulicy. I tam właśnie miałem kłopot z wjechaniem przedniego lewego koła. Ześlizgiwało się po prostu zamiast wjechać. Wystarczyło cofnąć o pół metra i wjechać na odcinek prostego krawężnika.
Dojrzewam do pomysłu kupienia do samochodu opon zimowych. Nawet nie dlatego, że na letnich jeździć po śniegu jest niebezpiecznie. Tym się nie przejmuję, choć już raz mi uciekł troszkę tył kampera jak zredukowałem bieg przed zakrętem (za szybko puściłem sprzęgło, silnik szarpnął kołami, koła straciły przyczepność). Raczej martwi mnie tendencja do zakopywania się samochodu w śniegu.
Za kołami oczywiście rozglądałem się w pierwszej kolejności na Allegro. Chciałbym kupić całe koła, tzn. opony z felgami. Niekoniecznie nowe. I znalazłem kilka ofert z przedziału 500-600 PLN za komplet kół. Niektóre nawet w niedużej odległości ode mnie. Trzeba się będzie nad tym zastanowić. Albo kupić nowe opony zimowe na wiosnę i założyć je na koła z czerwonego busa.
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy!