Pracowity dzień przygotowań do wyjazdu

W przyszłym tygodniu pakuję syna do samochodu i jedziemy na kempingowe wakacje do Łeby. W tym tygodniu jesteśmy obaj razem z kamperem u rodziców na działce, żebym miał szansę przygotować go do tego właśnie wyjazdu.

Zrobiłem bardzo dużo, ale jeszcze sporo mi zostało do zrobienia — może uda mi się jutro.

Poprawiłem wycieraczki. Obydwie na wieloklinach zamontowane były tak, że zachodziły na uszczelkę. Teraz w dolnym położeniu są równoległe do krawędzi szyby, więc wycierają jej więcej i gumy zużywać się będą mniej. Gorzej, że wielokliny już się mocno wyrobiły (nie bez przyczyny jednej zimy prawa wycieraczka przymarzła do szyby i w ogóle się nie obracała) i nie bardzo wiem, co z nimi zrobić.

Próbowałem uruchomić radio. W ubiegłym roku coś się dziwnego z nim stało, zaczęło wariować (sam już nie pamiętam dokładnie szczegółów), więc odłączyłem je od zasilania. Dziś je podłączyłem, ale okazało się, że wciąż nie działa. Spięcie na krótko kabla zasilającego (bezpiecznik się przepalił) też nie pomogło. Widocznie musiało się popalić coś w środku. Moje poprzednie radio, które też miałem w samochodzie, też nie całkiem dobrze działa. W końcu odpuściłem, zostawiając w kieszeni zepsute radio.

Naprawiłem licznik kilometrów. Nie działał ponad dwa lata. Pękło czerwone, plastikowe kółko zębate, przekazujące ruch obrotowy z prędkościomierza na licznik kilometrów. Ojciec mi je naprawił dwiema mosiężnymi tulejkami, dobry rok temu, ale ja nie miałem czasu go zamontować. W końcu je zamontowałem, ustawiłem licznik (w międzyczasie zginęło mi gdzieś ok. 10 000 km) i wstawiłem całość do samochodu.

Udało mi się uruchomić termometr elektroniczny, który jakiś czas temu kupiłem na Allegro. Termometr ma dwa punkty pomiarowe, jeden z czujników wisi sobie gdzieś w środku pod deską rozdzielczą, drugi przymocowałem do chłodnicy. Zamierzałem podłączyć go do bloku silnika, ale nie chciało mi się przedłużać przewodu. Docelowo go tam właśnie podłączę.

W celu podłączenia termometru (ale i sprawdzenia radia), poprowadziłem sobie do okolic radia kabel zasilający z akumulatorów kempingowych.

Wymyłem też lodówkę, bo śmierdziało z niej jakby coś tam zdechło. Nie miałem octu, by sobie z tym poradzić do końca, więc przetarłem wnętrze denaturatem. Cokolwiek tam w środku żyło, z całą pewnością zdechło… A teraz lodówka jest otwarta, wietrzy się.

Wywaliłem połowę niepotrzebnych mi do niczego rzeczy. Część oddzieliłem do wyrzucenia, część zostawiłem rodzicom, resztę zapakowałem z powrotem do środka. Pod kanapą zrobiło mi się znacznie więcej miejsca.

A propos kanapy, trochę poprawiłem zawias po lewej stronie. Do tej pory po prawej stronie kanapa się chwiała (nie dało się na niej usiąść za bardzo, trzeba było podstawić coś pod narożnik). Okazało się, że po lewej stronie brakuje jednej ze śrub mocujących kanapę do zawiasu. Teraz już są obie śruby, dobrze dokręcone, kanapa jest znacznie stabilniejsza.

Wymieniłem też żarówki w tylnych światłach. Od jakiegoś czasu miałem tam same żarówki diodowe, ale świeciły słabo. Więc wyjąłem ledowe pozycje i migacze. Ledowe stopy zamontowałem jako pozycje, a w stopy i migacze wstawiłem zwykłe żarówki 21W. Z migaczami był jeszcze ten problem, że zbyt małe obciążenie od żarówki LED powodowało przyspieszenie częstotliwości przełączania migaczy (jak gdyby jedna żarówka była przepalona). Dlatego wolałem zastąpić je zwykłymi, będą dzięki temu znacznie lepiej widoczne.

Jutro w zasadzie będę tylko sprzątać w środku. Najważniejsze rzeczy już zrobiłem…

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy!

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>