Zimowa wycieczka do Łodzi
Mieliśmy potrzebę pojechać dziś do Łodzi. No to pojechaliśmy.
Ruszyliśmy z okolic Żyrardowa parę minut po 16. Zaczynał lekko sypać snieżek. Szybko wyjechaliśmy na DK70 z Huty Zawadzkiej do Skierniewic. Tam było sucho a śnieżek leciutko tylko zostawiał mokre ślady po kołach. Dopiero za Skierniewicami (DW705) zaczynało być gorzej. Ale też bez rewelacji. Ot, mokro. Dopiero potem miejscami pojawiał się leżący śnieg, nawiało go z pól. Na DK72 od Jeżowa już było to normą. Jak dojeżdżaliśmy do Łodzi były tylko dwa czarne paski. A w samej Łodzi już równiutka biel.
Załatwiliśmy co mieliśmy załatwić w Łodzi (w Centrum i na Retkini) i już ok. 19:20 ruszyliśmy z powrotem do Żyrardowa.
Na wylotówce na Rawę Mazowiecką jest centrum handlowe M1. Tam zatankowałem na stacji Neste A24. Wlałem 19,78 litra oleju napędowego. I wbiłem w komórkę stan licznika (tak zapamiętuję, by potem w domu dodać do spritmonitora). Zdziwiłem się tylko, że przejechaliśmy 100 km od ostatniego tankowania (miałem tak zapamiętane na drugim liczniku, w którym cyfry ustawia się ręcznie) a weszło aż tyle paliwa. Kilka kilometrów później sprawa się rozwiązała. Otóż po prostu przestał działać licznik kilometrów. Prędkościomierz działał, licznik przebiegu już nie. 🙁 Przywaliłem w obudowę ręką, zadziałał. Po kilometrze znowu przestał. Uderzenie nie pomogło.
Droga powrotna była na zmianę: pełen śnieg, dwa paski czarne, cała droga czarna. Sam nie wiem od czego to zależało. Na odcinku Jeżów – Skierniewice (ok. 20 km) minęliśmy 22 samochody. Do Skierniewic dojechaliśmy ok. 21:40. Do Żyrardowa minęliśmy kolejne 36 samochodów, z czego aż 25 na odcinku DK70. Pozostałe 9 na DW719. Do domu dotarliśmy ok. 22:20. Trasę liczącą ok. 95 km pokonaliśmy w 3 godziny.
Droga nie obyła się bez niespodzianek. Mimo włączonego nawiewu ciepłego powietrza na przednią szybę, na wycieraczkach zamarzała woda. Tworzył się lód. Nie przejmowałem się tym, bo szyba się nie brudziła. Śnieg się do niej nie przyklejał a woda z czasem wysychała i zostawały tylko duże krople. Zresztą oklejone śniegiem wycieraczki wcale tak dobrze nie zbierały wody z szyby, raczej ją rozprowadzały równomiernie… Więc ich nie włączałem. Za to jak w pewnym momencie potrzebowałem wytrzeć szybę, lewa wycieraczka w ogóle nie ruszyła z miejsca. Po prostu przymarzła do szyby. Odmarzła dopiero przy którejś kolejnej próbie.
Zjechaliśmy w Jeżowie na stację benzynową, szybę z lodu oczyściłem skrobaczą, wycieraczki też. Ale ledwie 10 km później znowu były oklejone lodem… Po prostu w miejscu ich postoju dmuchawa nie podgrzewała szyby. 🙁
2 komentarze do artykułu “Zimowa wycieczka do Łodzi”
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy!
Witaj,
opisujesz ze w pewnym momencie lewa wycieraczka w ogóle się nie włączyła, sprawdź czy nie jest czasami zbyt słabo dokręcona. Na ośce wycieraczki znajduje się wieloklin, który w takich sytuacjach niejednokrotnie zostaje uszkodzony.
pozdrawiam
Maciej Domagalski
@Maciej: mam jednak nadzieję, że to nie wieloklin, tylko coś innego…