Odnowienie ubezpieczenia OC w PZU
Kiedy w zeszłym roku opłacałem na kolejny rok ubezpieczenie mojego kampera, zapłaciłem za to 345 PLN.
W tym roku, jak zawsze, dostałem pocztą nowy blankiet do opłacenia ubezpieczenia OC w PZU na poczcie. I to, co tam zobaczyłem, mnie zaskoczyło. Żeby nie powiedzieć, że zszokowało.
Na pierwszym blankiecie, który zawiera wpisaną opłatę za ubezpieczenie OC i NNW, widniała kwota 603 PLN. Z tego 33 PLN to składka za NNW.
Pod blankietem jest informacja, że samo OC kosztuje 570 PLN a ja mam 5% zniżki za przedłużenie ubezpieczenia i 60% zniżki za bezszkodową jazdę. W poprzednim roku miałem zniżek za bezszkodowość 10% mniej, a jednak ubezpieczenie było znacznie tańsze.
No to zadzwoniłem na infolinię. Dowiedziałem się (co później potwierdziłem w internecie), że widocznie po prostu musiały się stawki za ubezpieczenie samochodów kempingowych pozmieniać. Dowiedziałem się też, że tak naprawdę ten blankiet to jest propozycja składki i mogę dostać dodatkową zniżkę, jeśli pójdę do oddziału.
Postanowiłem jednak w pierwszej kolejności zrobić rozeznanie w internecie, aby dowiedzieć się, czy u konkurencji nie będę płacić za ubezpieczenie OC mniej. Odrzuciłem z góry wszystkie porównywarki cen OC, bo one dla samochodów nietypowych nie działają. Dzwoniłem więc po kolei na infolinie lub do warszawskich oddziałów kolejnych ubezpieczycieli, m.in.:
- Warty,
- Compensy,
- Concordii,
- Allianza,
- PTU,
- HDI,
- nawet do Liberty Direct, zupełnie bez sensu, zadzwoniłem.
Oferty, które mi przedstawiono, były najróżniejsze. Począwszy od najniższych 470 PLN w Allianzu, skończywszy na jakimś 1 600 PLN gdzieś, gdzie już nie pamiętam. W Liberty Direct powiedzieli mi starą śpiewkę, tj. „dla takich samochodów jak pański nie mamy atrakcyjnych ofert”. Oznacza to pewnie tyle, że nie mają ochoty w ogóle nietypowych aut ubezpieczać a ponieważ nie mają prawa odmówić klientowi ubezpieczenia OC (obowiązkowego) ustalają zaporowe składki.
Oddział PZU, w którym zawsze załatwiałem wszystkie sprawy, to ten przy Grójeckiej 186 w Warszawie, w słynnym biurowcu Coloseum (czy jak to się tam pisze, nie byłem w stanie tego potwierdzić). Nie lubię tam chodzić, bo zawsze są kolejki, ale przywzyczajenie jest drugą naturą człowieka.
Pojechałem. Trzy stanowiska czynne, dwa oznaczone jako „zawieranie umów ubezpieczenia”, trzecie jako „wypowiadanie umów, zwrot składek”. Zamierzałem rzeczywiście wypowiedzieć umowę i dostać zaświadczenie o przebiegu ubezpieczenia, ale w pierwszej kolejności chciałem ponegocjować wysokość składki. Uznałem więc, że trzeba poczekać do „zawierania umów”. Przy drugim stanowisku siedziała pani za biurkiem, ale zajmowała się jakąś swoją robotą i nikogo nie obsługiwała. Trzecie stanowisko („zwrot…”) było puste, tzn. siedząca tam pani była wolna, a ja się grzecznie ustawiłem w kolejce, która liczyła łącznie chyba z 6 osób.
Gdy już doczekałem do mojej kolejki, pan przy pierwszym stanowisku powiedział mi, że tak naprawdę nie mogę u niego nic załatwić i muszę iść do trzeciego. A przy trzecim był już obsługiwany drugi klient. Postawiłem więc torbę na krześle przy drugim — w międzyczasie pani z tego stanowiska gdzieś sobie poszła. Gdy wróciła, zapytała, czy może mi pomóc. Poprosiła, żebym usiadł i pokazał jej ten blankiet.
Pokazałem, wyjaśniłem o co chodzi. Powiedziałem, że według pracownika infolinii oni mogą mi w oddziale zaproponować jakąś lepszą ofertę. Powiedziałem, że jeżeli nic nie uzyskam, zmuszony będę do wypowiedzenia umowy ubezpieczenia. Pani zajrzała do komputera i powiedziała, że nie jest w stanie zaoferować mi nic lepszego. Na co ja powtórzyłem, że według informacji uzyskanych na infolinii, jednak są w stanie mi coś opuścić. Pani pogrzebała dalej w komputerze i nagle się okazało, że DA SIĘ! Że mogą dać mi zniżkę 15% pod warunkiem, że dziś tu i teraz opłacę składkę.
Wyszło 485. O 15 PLN więcej, niż u konkurencji, ale pewnie o dwie godziny załatwiania mniej. Zgodziłem się. Dostałem nowy blankiet, zapłaciłem i pojechałem.
W Allianzu te 470 PLN to i tak dużo. Gdybym był o 2 lata starszy, nie łapałbym się w zwyżkę za młody wiek i płaciłbym w granicach 350 PLN. Więc za 2 lata pewnie i tak zmienię ubezpieczyciela. 🙂
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy!