Podsumowanie urlopu 2009/2

Oto zaległe podsumowanie drugiej części kempingowego urlopu, która miała miejsce pod koniec sierpnia. Tym razem pojechaliśmy sami, we trójkę. Naszym celem był Poznań, stamtąd mieliśmy wyruszyć na południe.

Przejechaliśmy nieco krótszy dystans, bo tylko ok. 1 300 km. Ile dokładnie, jeszcze nie podliczyłem. Tak samo nie podliczyłem jeszcze spalania. Bo samochód wciąż jest niezatankowany po przyjeździe. Tak, jak przyjechaliśmy niemal miesiąc temu z wakacji, tak samochodu nie ruszaliśmy, o ile dobrze pamiętam.

W skrócie, wyjazd wyglądał tak:

  • startujemy, jedziemy autostradą do Poznania, zjeżdżając z autostrady we Wrześni,
  • popołudnie spędzamy w Poznaniu, z zamysłem zanocowania tamże na kempingu, ostatecznie okazuje się, że upatrzony kemping jest zamknięty, jedziemy do drugiego upatrzonego, w Stęszewie, tam śpimy pierwszą noc,
  • drugiego dnia wracamy do Poznania, spędzamy tam cały dzień, wieczór na koncercie nad Maltą, śpimy w samochodzie na parkingu pod jakimś blokiem,
  • następnego dnia jeszcze trochę oglądania w Poznaniu, później znów nocleg w Stęszewie,
  • stamtąd ruszamy do Nowogrodźca na Dolnym Śląsku, gdzie spotykamy się z naszym przyjacielem, u którego nocujemy,
  • następnie jedziemy pod Karpacz, zahaczając po drodze o Worek Turoszowski i kawałek Czech,
  • pod Karpaczem śpimy dwie noce,
  • następnie jedziemy rano na Śnieżkę (tzn. jedziemy pod wyciąg, tam przesiadamy się na wyciąg, resztę drogi pokonujemy pieszo), później do Kudowy-Zdroju, znów zahaczając o Czechy, śpimy w Kudowie,
  • kolejnego dnia zwiedzamy okolicę i jedziemy do domu.

Zamierzaliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce, mianowicie wstąpić do Korbielowa i wejść na Pilsko. Już tam kiedyś byliśmy, to miejsce odwiedziliśmy bowiem w trakcie pierwszych kempingowych wakacji we wrześniu 2006 (opisywałem to na tym blogu jeszcze pod starym adresem — tutaj). Po wejściu na Śnieżkę jednak z tego pomysłu zrezygnowaliśmy — bo byliśmy przekonani, że nie dalibyśmy sobie rady…

Ostatecznie urlop skróciliśmy o jeden dzień, i można powiedzieć, że był bardzo udany. Niezapowiedzianych i nieprzyjemnych atrakcji było niedużo — tylko trzy razy zagotowała mi się woda w silniku, no i skończyła się butla gazowa. O tym jednak wspomnę, gdy cały wyjazd zostanie tu opisany ze szczegółami. Wtedy też ze szczegółami wymienię ciekawe miejsca, które odwiedziliśmy.

Poniżej — jak poprzednio, schemat trasy zaznaczony na mapce. Poszczególne punkty (pomijając A i H) oznaczają nasze kolejne noclegi.

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy!

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>